Szczególną wartość dla Korbańskiego ma figura człowieka. Malowane przez niego portrety
przedstawiają skomplikowane relacje międzyludzkie. Poszczególne postaci obwiedzione
są wyraźną, bardzo silnie oddziałującą kreską. Liczne sceny walki komponują się
z wielobarwnym, pełnym ekspresji wypełnieniem. Ciała poszczególnych postaci często
tworzą magiczny krąg. Bohaterowie tych niepokojących wizji tworzą również symbiotyczne
związki z przedmiotami takimi jak dom, szałas. Istoty o nieproporcjonalnych kształtach,
wygięte w łuk, zrastają się z przedmiotami o znaczeniu symbolizującym. Znamienne
dla Korbańskiego jest fragmentaryczne obrazowanie ludzkiego ciała oraz urywkowość
widzenia. Kluczowe dla ekspozycji elementy, takie jak głowa i tułów, przeważnie
zostają od siebie odseparowane. Zgodnie z mitologią babilońską z rozczłonkowanego
ciała bogini chaosu, Tiamat, powstał wszechświat. W niektórych religiach wydarzenie
to zostaje przywołane wraz z nadejściem nowego roku. Na swoich obrazach Korbański
zdaje się odgrywać na nowo ten kosmogoniczny proces. Powtórzenie, repetycja są dla
niego niezwykle ważne. Nie bez powodu autor przywiązuje tak dużą wagę do cyklów
malarskich. Odwołuje się do periodyczności natury, którą zaklina w formę malarskich
ciągów.
Fragment tekstu wprowadzającego Anny Bartosiewicz z katalogu wystawy [1].
Panta rei. Wszechogarniająca zmienność świata jest tym, co niepokoi ludzkość
od zarania jej dziejów. Nieustanny ruch uniwersum i skłonność naszego umysłu do
definiowania - odwieczne ludzkie pragnienie pewności, toczą heroiczną walkę frapując
wielu myślicieli, ale także artystów. Do tych ostatnich niewątpliwie należy Mariusz
Korbański, który nie tylko dostrzega tę walkę, ale sam swoją sztuką aktywnie w niej
uczestniczy.
Dominującym, jeśli nie jedynym, motywem twórczości Korbańskiego jest człowiek –
antropocentryczną problematykę artysta przepracowuje równolegle na dwóch płaszczyznach:
malarskiej i tej, którą nazwałbym duchową, metafizyczną. Oczywiście, rozdzielenie
to ma charakter akademicki, w istocie, rozpatrywanie w obrazach Korbańskiego formy
przedstawienia w oderwaniu od warstwy treściowej jest zupełnie pozbawione sensu.
Nie sposób oddzielić swobodnej, ale i precyzyjnej pracy pędzla, szerokiej palety
kolorystycznej, częstego sięgania po jaskrawe barwy i skomplikowane, niemal abstrakcyjne
układy kompozycyjne od ogólnego wrażenia niepokoju, które dotyka widza. Na obrazach
Korbańskiego ludzie często emanują ekspresywną niestałością, a to rozbicie figur
pogłębiane jest nieokreślonością wewnątrzobrazowej przestrzeni.
Fragment tekstu wprowadzającego Jakuba Dąbrowskiego z katalogu wystawy [2].
Dla Korbańskiego kolor to element myślenia symbolicznego i jednocześnie przedmiot
poznania zmysłowego. Świetnie godzi tę, być może, najstarszą "sprzeczność" w sztuce:
myślenie symboliczne i poznanie zmysłowe. Malarstwo służy mu do penetracji świata,
którym jest człowiek. Człowiek oglądany jakby od środka , jak pejzaż, człowiek promieniujący
na swoje otoczenie i jednocześnie nieustannie otwierający się przed tym co mistyczne
i poruszające uczuciowo w naturze.
Fragment tekstu wprowadzającego Janusza Marciniaka z katalogu wystawy [6].
Rozmowy pomiędzy Pytającym a Wątpiącym
Pytający: Zacznijmy od tego, dlaczego „Wątpiący”?
Wątpiący: Wątpiący umysł obserwuje wszystko bez wyboru. Najważniejsze
staje się wówczas widzenie, bez zanieczyszczeń, bez zniekształceń. Wtedy jest szansa
widzenia wszystkiego, z każdej strony, wnikliwie. I to nie tylko wtedy, kiedy poszukujesz,
kiedy masz jakiś problem, ale również wtedy, kiedy ktoś Ciebie komplementuje, lub
daje poczucie bezpieczeństwa. Takie widzenie, taka świadomość to początek „obrazu”.
Pytający: Zaczęło się wszystko od cyklu „Przemiany”.
Wątpiący: Tak, kiedy przyglądam się sobie i światu, widzę ciągłe
zmiany, nietrwałość, wszystko ulega przemianie. A my czynimy wszystko, aby od tego
uciec. Jedyne, co pozostaje, co można obserwować, aktualnie z chwili na chwilę,
to przemiana. I to jest piękne.
Pytający: A skąd ostatnio u Pana tak wiele cykli, wątków, nawet
tytułów, to pewien nadmiar?
Wątpiący: Wydaje mi się, że ma to związek z widzeniem. Rzeczywiście,
wcześniej tego nie robiłem. Staram się coraz bardziej precyzyjniej definiować to,
co odkrywam w sobie i szukać najodpowiedniejszej formy wyrazu. I tak na przykład
obraz „Triumfalny łuk miłości” z cyklu „Egzotyki’, to rzecz o witalności natury,
a nawet szerzej, o kosmicznym wymiarze cielesności i duchowości przeciwieństw. Kobieta
i mężczyzna triumfujący w miłosnym uścisku. Stający się jednością. Eksponujący zarazem
swoją odrębność, niczym podpory wieńczące uczucie. To najbardziej archaiczna architektura,
świątynia miłości, z ducha megalitycznych budowli.
Pytający: „Mistrz i uczeń”, to obraz o tym, że nie możesz zależeć
od kogokolwiek i czegokolwiek. Jesteś dla siebie mistrzem i uczniem, wolny od opinii
i wpływów. Bądź oparciem dla siebie, czyż nie o tym jest ten obraz?
Wątpiący: Dokładnie. Oczywiście plastycznie pokazany jest motyw
schodów, wyrażający samodoskonalenie, choć bardziej sens uczenia się, z czujnością
w każdej chwili, bez końca.
Pytający: No właśnie „Linia życia – chwile wieczności”, to o czasie,
pustce i pełni życia, które jest zawsze w teraz.
Wątpiący: Opowiem o czasie na podstawie masek z papieru, które
ostatnio formuję. To będzie dobre porównanie. Nietknięta czysta kartka papieru,
to czas teraźniejszy. Papier jest tylko nacinany i formowany na zewnątrz i do wewnątrz,
jak czas przyszły i przeszły. To co tu i teraz, to pustka „czysta kartka”, potencjał,
zawsze czujna, gotowa na każdy dotyk, zmianę. Jest pusta i pełna jednocześnie, przybiera
nieskończoną ilość form.
Pytający: Ostatnie obrazy są coraz bardziej oczyszczone, proste.
Szuka Pan własnego języka opowieści. Nie martwi się Pan, że być trudny niezrozumiały?
Wątpiący: Akurat, to jedno z najmniejszych zmartwień. Staram się
najlepiej jak potrafię wyrazić to co czuje i widzę.
Pytający: A od kiedy zainteresował się Pan kulturami archaicznymi,
sztuką ludową?
Wątpiący: Chyba od zawsze pociągały mnie szczerość, prostota i
siła wyrazu w sztuce prymitywnej. Prawda i piękno nawet w pozornie grubo ciosanych
figurkach i maskach z Afryki, Oceanii, czy sztuce ludowej Podhala z kryształowym
cięciem w drewnie z lat 20 ubiegłego wieku.
Pytający: Pańskie obrazy to bardziej traktaty filozoficzne?
Wątpiący: Myślę, że bardziej opowieści o psychice ludzkiej i jego
umyśle. Umysł działa w ramach pętli czasu. Trudno mu wyjść poza własny obręb. Ale
kiedy odkryjesz, jak działa myśl, jak usprawiedliwia lub potępia, jak tworzy wyobrażenia
ze swoim ulubionym „ego” na czele, możesz to zatrzymać. A wtedy jest szansa, że
pojawi się cisza. To tak, jak z dobrem i złem. Gdyby były przeciwieństwami rozciągnięte
na jednej linii, zawierałyby siebie nawzajem. Jak z walorem od bieli do czerni.
Biel nigdy nie będzie czysta, ponieważ zawsze można zbrudzić ją odrobiną czerni.
Dlatego, sądzę, że dobro musi być z innego porządku – niczym nieskażone. Bardzo
ważne są oczywiście uczucia. To one porządkują wiele rzeczy. Miłość może wtedy czynić,
co zechce. I o tym są te obrazy.
Tekst wprowadzający Mariusza Korbańskiego z kagalogu wystawy [3].